Strona korzysta z plików cookies. Zamknięcie tego komunikatu oznacza zgodę na ich zapisywanie na Twoim komputerze. Dowiedz się więcej. Zamknij
czerwiec 2019

W czerwcowym „Arteonie”: Wojciech Delikta przygląda się założeniom modowej wystawy „Camp: Notes on Fashion” w Metropolitan Museum w Costume Institute, a Aleksandra Kargul omawia wystawę „Art & Porn”, odbywającą się w ARoS Aarhus Kunstmuseum. Ponadto w najnowszym wydaniu sylwetkę Oskara Kokoschki przybliża Karolina Greś z okazji wystawy „Oskar Kokoschka. Expressionist, Migrant, European” w wiedeńskim Leopold Museum. Karolina Staszak z kolei komentuje niedawne skandale wokół pracy Natalii LL i akcji Elżbiety Podleśnej. W najnowszym „Arteonie” także relacja Joanny M. Sosnowskiej z tegorocznego Biennale w Wenecji.


Okładka: Widok wystawy „Camp. Notes on Fashion” w Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku (9.05-8.09.2019), fot. BFA.com/Zach Hilty, mat. pras. Metropolitan Museum of Art

Sympatia utemperowana odrazą
„Camp: Notes on Fashion” w Nowym Jorku
Wojciech Delikta

Ensemble, Jeremy Scott for House of Moschino, spring/summer 2018, dzięki uprzejmości Moschino, fot. © Johnny Dufort, 2019, materiały prasowe Metropolitan Museum of Art

Żadnej wystawy mody nie otwiera się z taką pompą jak corocznego pokazu w Costume Institute przy nowojorskim Metropolitan Museum. Inauguruje go bowiem Met Gala, na której zaproszone przez „Vogue’a” gwiazdy prezentują wymyślne kreacje, dostosowane do tematu ekspozycji. W tym roku jako motyw przewodni wybrano kamp, toteż balowy wernisaż był wyjątkowo spektakularny. Wystawa „Camp: Notes on Fashion”, na którą składa się ponad 250 eksponatów, śledzi występowanie tytułowego zjawiska w kulturze wizualnej, kładąc szczególny nacisk na dziedzinę mody. Teoretyczną ramę dla prezentacji stanowi, rzecz jasna, artykuł z 1964 roku „Notatki o kampie” Susan Sontag, która podjęła próbę przybliżenia fenomenu wcześniej nieopisanego, lecz wyczuwanego instynktownie.

Kamp ma w sobie coś z tajemnicy poliszynela. Każdy o nim słyszał, lecz woli pomijać milczeniem. „Mówić o kampie to go zdradzać” – twierdzi Sontag. Niektórzy biorą go za kicz, inni – za sztukę wysokich lotów. On tymczasem nie jest ani jednym, ani drugim. Istnieje nie pomiędzy nimi, ale na ich przecięciu. Czym więc jest?

 

 

Percepcyjny zamach
„Art & Porn” w Aarhus
Aleksandra Kargul

Wilhelm Freddie, „Sex-paralysappeal”, 1936 (kopia 1961), © Photo Moderna Museet, Stockholm, materiały prasowe ARoS

Porównaj ekspresję póz tych dwóch kobiet: jednej, modelki pozującej do słynnego obrazu Ingresa [„Wielka odaliska”] i drugiej, modelki pozującej do zdjęcia w czasopiśmie z kociakami [fotografia na wpół obnażonej, wpatrzonej w obiektyw młodej kobiety]. Czy w obu wypadkach sposób ekspresji nie wykazuje zastanawiających zbieżności?” (John Berger, „Sposoby widzenia”, Warszawa 2008, s. 55). Stworzone przez Bergera zestawienie, dla niektórych z pewnością kontrowersyjne – jak bowiem łączyć można wysoką sztukę z wycinkiem z pierwszego lepszego świerszczyka?! – choć miało przede wszystkim obnażać typową dla naszej kultury wizualnej rolę męskiego spojrzenia i podporządkowaną mu kobiecą cielesność, otwiera także kolejne, istotne pole możliwych interpretacji. Z uwagi na specyfikę zarówno ludzkiej seksualności (cecha natury biologicznej związana z koniecznością prokreacji), jak i naszą tendencję do tworzenia obiektów o charakterze artystycznym (choć wciąż brak w pełni satysfakcjonujących wyjaśnień tego fenomenu, faktem jest, że jest to dla naszego gatunku tendencja uniwersalna), związek sztuki i erotyki czy – węziej – związek sztuki i pornografii obecny jest w naszej kulturze niemal od samego jej zarania. Przez wieki będąc dozwoloną jedynie w podziemiu i przedostając się do oficjalnego obrotu wyłącznie w obrębie usankcjonowanej społecznie konwencji (akt), w XX stuleciu, z uwagi na rozluźnienie związanego z seksualnością tabu, sztuka erotyczna czy pornograficzna w charakterze coraz wyraźniej torowała sobie drogę ku oficjalnemu istnieniu. Pamiętając o przypadającej w tym roku 50. rocznicy zniesienia zakazu pornografii w Danii, kuratorzy muzeum ARoS w Aarhus oraz kopenhaskiego Kunsthal Charlottenborg obrali rzeczony temat za lejtmotyw swej najnowszej wystawy.

Różne oblicza Oskara
Z okazji wystawy Kokoschki w Leopold Museum
Karolina Greś

Oskar Kokoschka, „Podwójny portret Oskara Kokoschki i Almy Mahler”, 1912/1913, © Museum Folkwang, Essen Foto: Museum Folkwang, Essen/Artothek, © Fondation Oskar Kokoschka/Bildrecht Wien, 2019, materiały prasowe Leopold Museum

Kim był? Jak żył? W co wierzył? W powszechnej świadomości utrwalił się wizerunek ekspresjonisty otoczonego aurą skandalu. Niezmiennie wzbudzał zainteresowanie, zarówno ze względu na swoje działania artystyczne, jak i opinię buntownika oraz burzyciela ładu społecznego. Jako artysta związany był nie tylko ze sztukami plastycznymi, ale również literaturą i teatrem. Wspólnym mianownikiem jego dzieł było bulwersowanie publiczności. Ten zatwardziały indywidualista stanowczo odrzucał zastany porządek i obowiązujące normy. Jako samouk w zakresie malarstwa od początku podążał własną drogą. Z przekonaniem odrzucał sztukę abstrakcyjną jako dehumanistyczną i podejmował próby poznania oraz zobrazowania wnętrza człowieka. Pociągał go świat emocji i na wpół uświadomionych pragnień. Ekspresjonizm stanowił szansę na stworzenie takiego języka, który pozwoli oddać konkretne przeżycie, a jednocześnie będzie czytelny dla odbiorcy. Albert Ehrenstein pisał o nim jako „rozpruwaczu dusz, który malując dłoń i głowę, odsłania w niesamowity sposób szkielet duchowy osób przez siebie portretowanych. Ten rodzaj okrutnej psychotomii można porównać z wiwisekcją”.

 

 

Miłość i obyczaj
Skandale wokół pracy Natalii LL i akcji Elżbiety Podleśnej
Karolina Staszak

Źródło: Facebook

Wiosenne skandale mogłyby ucieszyć krytyka – oto sztuka oraz działania paraartystyczne okazały się być ważne i zajmujące dla opinii publicznej. Portale społecznościowe pod koniec kwietnia i w pierwszej połowie maja zostały zalane zdjęciami i fotomontażami, które wyrażały solidarność z ocenzurowaną przez dyrektora Muzeum Narodowego w Warszawie Natalią LL, a zaraz potem podobne artefakty manifestowały poparcie dla aktywistki Elżbiety Podleśnej, autorki tęczowej przeróbki wizerunku Matki Boskiej Jasnogórskiej. Jednak to nie sztuka wzbudziła tak silne emocje, lecz nieadekwatne reakcje nadgorliwych urzędników – dyrektora, który nagle zdjął z ekspozycji m.in. cykl zdjęć pt. „Sztuka konsumpcyjna”, oraz funkcjonariuszy policji, którzy 6 maja wczesnym rankiem weszli do mieszkania aktywistki, zarekwirowali jej telefon, komputery i nośniki elektroniczne, a następnie zabrali ją na trwające około pięć godzin przesłuchanie. Takie działania wzbudzają uzasadnianą złość, a nawet poczucie zagrożenia. Owszem, ośmieszają one zarówno odbiorców sztuki, którzy zdobędą się teraz na krytyczną opinię na temat ocenzurowanych, zdecydowanie wulgarnych zdjęć Natalii LL, jak i katolików, w których akcja Podleśnej – czyli rozklejanie obrazków przedstawiających Czarną Madonnę w tęczowej aureoli –wzbudziła niesmak. Ośmieszają, ponieważ w spolaryzowanym społeczeństwie, jakim jest od dłuższego czasu nasz naród, nie ma miejsca na trzecią opinię, na merytoryczną rozmowę. Bulwersujący fakt cenzury i policyjnej interwencji sprawił raczej to, że wielu odbiorców z obawy przed posądzeniem o sprzyjanie metodom siłowym wyraziło poparcie dla sztuki i akcji ulicznej, z którymi w normalnych warunkach nie chcieliby się identyfikować. Tak właśnie działa dokręcanie śruby, choć oczywiście nie tylko dlatego jest ono niewłaściwe. Funkcjonowanie krytyki artystycznej w tych ciekawych czasach musi więc polegać na niuansowaniu, które – jeśli jest to możliwie – oddając sprawiedliwość obu stronom, pozwoliłoby zrozumieć, w czym rzecz.

Pełen spokój
Biennale w Wenecji
Joanna M. Sosnowska

Wenezuelska artystka przed zamkniętym Pawilonem Wenezueli, fot. Paweł Sosnowski

Przy jednej z dwóch głównych alei weneckiego Gardini, w części oddanej w stałe użytkowanie Biennale, po prawej stronie, idąc w kierunku lekkiego wzniesienia, na którym usytuowały się trzy pawilony krajów odgrywających niegdyś wiodącą rolę w sztuce –Francji, Wielkiej Brytanii i Niemiec – drugi pawilon od wejścia należy do Wenezueli. Zbudowano go w roku 1954 według projektu Carla Scarpy, najważniejszego modernistycznego architekta Wenecji, a także jednego z najświetniejszych włoskich twórców XX wieku. Prosty pawilon wystawowy połączony jest z patio, także wielokrotnie wykorzystywanym w celach ekspozycyjnych, ale przede wszystkim będącym świetną oprawą dla wernisaży, w tym roku zasypanym zeschłymi liśćmi, których nie zdołał wywiać wiosenny wiatr. Tłum zwiedzających w dniach oficjalnej inauguracji 58. Biennale w Wenecji, w pędzie między poszczególnymi pawilonami, nie zwracając uwagi na dziwność sytuacji, wkraczał na wenezuelskie patio i dopiero tu orientował się, że pawilon jest zamknięty. U wielu, nie chcę powiedzieć u większości, bo może byłoby to niesprawiedliwe, fakt ten nie wywoływał żadnej reakcji – zamknięte, to zamknięte. Zapewne byłoby inaczej, gdyby władze Biennale wywiesiły informację, że z powodu politycznych komplikacji w Wenezueli wystawa zostanie otwarta w późniejszym czasie. Tak się jednak nie stało, może z obawy, że każda informacja będzie zarazem pewnego rodzaju deklaracją polityczną. (...) Również kobieca postać w kostiumie uszytym z wenezuelskiej flagi, która pojawiła się przed pawilonem drugiego dnia wernisaży, nie wzbudziła większego zainteresowania. Potraktowano ją jak jeszcze jednego „przebierańca”, jakich wiele zawsze przy takich okazjach. Była to artystka z Wenezueli, która w ten sposób chciała zamanifestować, że w jej kraju, mimo wszelkich niesprzyjających okoliczności i politycznych podziałów, artyści żyją i pracują. Tylko nieliczni zatrzymywali się, by zamienić z nią kilka słów, dowiedzieć się, jaki przekaz chce zostawić wśród tłumu w Gardini. Sprawa wydaje się nie tylko zastanawiająca, ale i przykra, bo jednocześnie w wielu pawilonach i na głównej wystawie można było oglądać prace mówiące właśnie o przemocy i pokoju, globalizacji i konieczności współpracy, o potrzebie społeczeństwa partycypacyjnego.

W czerwcowym „Arteonie” także:

Kamila Leśniak omawia młodą polską współczesną fotografię, natomiast wystawę „«Polska» na eksport” w warszawskiej Zachęcie recenzuje Zofia Jabłonowska-Ratajska. Pokaz „Czarno na białym. 200 lat rysunku w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych” komentuje Kajetan Giziński, a w rubryce „Sztuka młodych” Marcin Krajewski prezentuje malarstwo Natalii Szynal. Agnieszka Salamon-Radecka przedstawia w dziale „Dossier” plastyczną twórczość Jerzego Skolimowskiego. Tomasz Biłka OP z kolei omawia projekt „Anima mea”.

W najnowszym „Arteonie” także inne artykuły, aktualia i inne stałe rubryki.

Zgłoszenie chęci kupna obiektu
Zgłoszenia chęci kupna przyjmowane są od osób zalogowanych w Artinfo.pl
W przypadku braku konta prosimy o rejestrację.
Uwaga - osoby nie pamiętające nazwy użytkownika i hasla mogą otrzymać przypomnienie na adres mailowy, użyty przy pierwszej rejestracji konta.
Prosimy wybrać poniższy link „przypomnij hasło” i wypełnić tylko pole adres e-mail.
W przypadku pytań, prosimy o kontakt z naszym biurem:
22 818 94 68 (poniedziałek - piątek: 10:00 - 17:00)
email: [email protected]